Archiwum sierpień 2003, strona 4


sie 11 2003 To co w cenie
Komentarze: 0

To co w cenie

Wiele rzeczy przede mną i jeszcze dla mnie
Słowa od dawna [zawsze] podkreślane dosadnie
Nie straciły na wartości znaczenie pozostało
Dla tych wszystkich którzy cenę swą mają
Pewne reguły znają, nie odpuszczają
Wytrwale do końca pole racji zdobywają
Ja razem z nimi a oni razem ze mną
Kilka głów nie jedna tworzy formacje przednią

[Gramofon mikrofon słowo realne
Styl czyli zdolności niepowtarzalne
Wysokie loty stopu brak
Tylko rap
Od paru lat innych brak spraw]*

Szacunek obcych do pracy mobilizuje
W polskim języku opisuję
polskie sprawy polskie rzeczy
długopisem na kartce zapisuję to, co czuję
przywiązanie do tradycji, chęć zmian mnie dopinguje
szacunek obcych do pracy mobilizuje

Gramofony ze srebrnymi talerzami ciągle w cenie
Dobre gadanie w pełni swych słów kontrolowanie
W cenie wolne stylizowanie- czekam na okazję
Sprawdź narrację, jak Berkampf pewnie kończę akcję
To w cenie, jak idące w górę akcje
[W cenie vinylowe płyty dobre bity
Odkrywcze słowa prawda nie kity
Nie bum tralalala bo to sensu nie ma
Nie pozwala myśleć trzeba kopii nie
Bo nie wesoło ale myśląc chcę]*

Pytasz czasem czy jest to dla mnie ważne
Czy rozumiem czy mam na koncie czyny pokaźne
Właśnie teraz przedstawiam prawdę mego życia
Robiąc swoje nie szkodzę bliźniemu- to jest miarą bycia
Słownie się bawię tylko na wolno tu chce przekazywać
Nie bzdury, ale swoje myśli w swoich rymach
Mówię o wydarzeniach dnia i o codzienności
O życia realności, nigdy o bajkowości
O dragach, o alkoholu-po co mam o tym mówić?
W tym wszystkim łatwo sens swojego życia zgubić
A ja chcę być trzeźwy budząc się rano w wyrze
Z moimi ludźmi chcę być wysoko i wyżej

[Ja obserwuję wkurwiony na realia
Ważna prawda i szczere brawa
Szacunek kumpli i nieznanych ci osób
Samo kierowanie torem własnego losu]*

Nawet wtedy, gdy umoczę i wpadnę w tarapaty
A instynkt nakaże, aby chronić swoje gnaty
Nie odejdę, nie zostawię tego towarzystwa
Nie dla mnie zła pieśń i zejście z boiska

[Trzymam swoje racje kreuję sam siebie
Niezależnie to independent label
W cenie parę spraw ważnych pewniaków
Życie pewne spoko bez strachu
Ważne rzeczy istotne prawda i honor
Ręka i słowo które jest najlepszą bronią
Wartości pewność siebie wiem ile warty
To ja sam sobie rozdaję karty]*

Chociaż graczy wielu...

... Chociaż graczy wielu nie zaprzeczam temu wcale
myślenie o potędze i o szybkiej chwale
błędne oczy tęskniące za rozumem
w przeciwieństwie do nich jesteśmy elitą nie tłumem

Nie odejdę nie zostawię tego towarzystwa
Nie dla mnie zła pięść i zejście z boiska
Chociaż graczy wielu nie zaprzeczam temu wcale
Myślenie o potędze i o szybkiej chwale
Błędne oczy tęskniące za rozumem
W przeciwieństwie do nich jesteśmy elitą nie tłumem
To co jest w cenie nigdy za pieniądze
Bo to wartości a nie kasy rządzę
Jotuze tak mówi a L.do.K. nie przeczy
Nawijamy o tym bo to ważne rzeczy
Dwóch MC z twardym przekazem nigdy z rozkazem
My tylko mówimy zawsze swoje robimy
Nie mów tylko o tym jak się relaksujesz
Złóż pare wersów o tym co czujesz
Bo to co ważne i to co daje natchnienie
To właśnie jest to...

To co w cenie

swir? : :
sie 11 2003 Czasem
Komentarze: 0
Czasem

Czasem, czasem, czasem
Czasem myślę, czy to wszystko ma sens
Czy warto się silić, tworzyć nowy wers
Pozostać tym, kim się jest w rzeczywistości
Poddać się nieznanej przyszłości
Tak jak ludzie prości pełni honoru i godności
Żyć swoim życiem dążąc do doskonałości
Doceniać rzeczy powszechne i uznane
Wierząc mocno, że jest się losu panem
To co było mi dane, (czasem)już wykorzystane
I co dalej czy mam szansę jeszcze
Gdy widzę fałszywe słowo składane w podzięce
Tekturowych postaci z każdym dniem coraz więcej
Złe wibracje i tysiące kłopotów
Czy nas zaszufladkują czy zrobią z nas idiotów
Zrujnują w sekundzie wszystko to co ma cenę
Chwila zwątpienia, gdy umierają me korzenie
Sam już nie wiem, po co było to wszystko
Czy warto było wychodzić na boisko
I narażać się(po co?)Na krytykę ogółu
Zamiast siedzieć cicho wychylać się z tłumu
Podkreślając swoją niezależną egzystencję
Czasem widzę jak mi patrzą na ręce

Czasem widzę rzeczy...

Czasem widzę rzeczy, których nie chciałbym widzieć
Oczekując za co następny dzień mógł ulgę przynieść
Ze wszystkich moich ruchów jakąś naukę wynieść
I tym, którzy we mnie wierzą wstydu nie uczynić
Chyba było warto, ale nie ma się co winić
Poświęcając sam siebie z całej mocy silić
Uważając ciągle na to, aby się nie pomylić
W momentach przerażenia sam nad sobą się pochylić
Powoli się uczę nie ufając układom
Jak człowiek z życia wzięty liryczny desperado
Sam tworzę swe wartości, sam kreuję swoje zwrotki
Teraz się nauczyłem, że cel uświęca środki
Że trzeba być prawdziwym nie stać z kłamstwem na ustach
Aby móc patrzeć w oczy i nie wstydzić się odbicia z lustra
Wszystkie sprawy w życiu to decyzja własna
A co to mnie obchodzi, że ktoś bierze mnie za błazna
Choć los ustawił nas na różnych polach szachownicy
Ołowiane żołnierzyki i prawdziwi zawodnicy
Co się dla mnie liczy i przy jakich czuwam wrotach
W których słowach tworzy się ma kolejna rota
Wiem, że przyszłość jest niepewna
Jak wróżba z kart tarota
Może będę wysoko, albo trafię wprost do błota
Nie potrafię tego zgadnąć, rozpoznać swych obliczy
Nie mogę utrzymać duszy, która o wolność krzyczy

Czasem...

W otoczeniu szarych bloków stoję ja - mały człowiek
A setki myśli wypełniają moją głowę
Czasem myślę, czy to wszystko się opłaca
Czy nie na darmo jest ta praca, gdy śmiejecie się wy
Nie mówcie mi, bo dzisiaj głuchy jestem
Swoje lata pracowałem łącząc muzykę z wersem
Stare czasy były piękne i to bardzo
A teraz jest inaczej trenując życiową wartość
Pośród ocen tych, co nie znają robię swoje
Sam z prawdy sztandarem na barykadzie stoję - sam
I nikogo nie ma z boku, nie zwolnię kroku
By zmęczony życiem zasiąść przy Bogu
Nie wiem, czy koniec życia tego nie jest blisko
Może zamiast walczyć można rzucić to wszystko
Robić nie Hip Hop, tylko w discopolo tańczyć
Czasem myślę, czy warto z każdym dniem walczyć
Zawsze
Bo od kasy ważniejsze jest życie szczere
Wśród słodziutkich słówek nigdy nie zagubić siebie
Nieraz było tak, że lądowało się na glebie
Ale był ktoś, kto rękę dawał ci w potrzebie
Czasem patrzę na to dumnym pewnym wzrokiem
Razem do przodu robiąc nowy krok za krokiem
Lecz czasem czuję się sam w tym świecie całym
1 9 7 8 L do K człowiek mały
1 9 7 8 L do K człowiek mały
Czasem, czasem, czasem...

 

swir? : :
sie 11 2003 Sarmaci
Komentarze: 0

Sarmaci

Dalej chłopcy, użyjcie sobie
Nie żałujcie sobie x2
A teraz zbij

[Liber]
(pora wstać)
Kogut już dawno skończył piać
Zrozum mnie waść
Jestem sarmacka mać
I jak większość z miast
Po co chce mi się spać
Mam sen, który chcą mi skraść
Ruszam się z niechęcią
Przecieram oczy pięścią
Robie to z wdziękiem właściwym mości księciom
I tak jak oni nie odmawiam przyjęciom
Wygramolić się z łóżka będzie ciężko
Muszę nabrać siły (siły)
Niespodziewanie wczoraj procenty mnie trafiły
(omal go nie zabiły)
Oczy chciały jeszcze i lubieżnie patrzyły
I wtedy się stało to był moment
Wtedy rome poczułem, że tone
Potem czułem, że płone
Fachowo to nazywa się zgonem
I do tego jeszcze niestrawności
Taki los tych ludzi co nie lubią pościć

[Kris]
Oj, tak to jest z nami
A czy kiedyś siedziałeś przy stole z sarmatami?
Opowiem ci o tym niezwykłym doświadczeniu
Troche w przybliżeniu
A więc każdy skupia swą wagę na jedzeniu
Cichną rozmów toki
Zjechały się wszystkie rodzinne żarłoki
Czekają na hasło i ruszają bez zwłoki
Z mięsiw spływają soki
Jeszcze krótka gaducha
(brzucha się nie oszuka)
I czas się nasycić, mój ojciec czaił się na kurczaka
Ale ja pierwszy zdołałem go chwycić
On z dzikem się starł
Całego go zżarł
Przy tym mocno się zgrzał
Obok wuja z golonką też do przodu parł
Spoglądam po półmiskach
Dziwne świecą jak pasy na lotniskach
Prowiant się kurczy
A mi w brzuchu burczy
Myślę o żarciu, tylko czy go wystarczy
Sarmaci w natarciu, to właściciel na tarczy
(a jak kręcą wąska)
To znaczy, że potrzebna jest zakąska
Piękna, sarmacka Polska
Gdzie każdy z waszmościów beka i mlaska
A przejedzienie mierzy na dziurkach od paska
To było by na tyle
A jeszcze pozdrawam każdego grubaska w naszej tłustej krainie
Dbajcie o linie

[Doniu]
O linie dbajcie
Już od urodzenia dobrze znam (znam) te sarmackie zasady
Ej, jesteś tam, weź nie przysypiaj
Ej, no dodaj troche tempa
Ta mała na sofie, patrz jaka chętna
Akcja błysk plus dwa drini z lodem
O niebo lepsze, niż bujanka samochodem
Mówię ci prosto w oczka mimochodem czaruj
Tylko nie doprowadź do pożaru
Bo cały tydzień będziesz miał przesrany
Przez jej SMS-y non stop molestowany
Wypiłeś i piłeś, to dobrze się bawiłeś
Te elementy cztery kuszą nas co chwile
Alkohol, żarcie, palenie i gramy
Spanie jak o piątej niestety wymagany
W butelkach pusto po zabawie z bakusem
(co jest sarmaci?) forma spotkania z Morfeuszem

Dalej chłopcy, urzyjcie sobie
Nie żałujcie sobie x2

Tak pozdrowienia dla całej mojej rodzinki
Dla wszystkich sarmatów
Lubicie zjeść i wypić to jesteście z nami
Jedzcie i pijcie, dla Decksa, dla całej ekipy z Poznania, dla Owala, dla całej sceny
- jesteście sarmatami...

swir? : :
sie 11 2003 Drewno
Komentarze: 0

DREWNO 2003-05-26 22:38
 

(...)A chodź byś zgrywał twardziela i stroił miny
To ja Ci mówię, że potrzebna jest ta druga połowa,
Bo tak jak mówił Płomień nic nie działa jak miłe słowa
Co uspakajają duszę i ciało, bo ciepłych słów zawsze jest za mało,
A ja mam ich cały strumień, bo dbać o tę drugą połowę umiem.
Choć różnie bywało, cos nie powinno mieć miejsca, jednak się stało,
Lecz z czasem gdzieś uleciało
Uleciały niemiłe sprawy, które kuły zagoiły się rany i minęły smutki,
Które po głowie się snuły tak bez sensu,
Wszystko to pakuje gdzieś na same dno kredensu,
Bo tak dobrze mieć Ciebie tak blisko,
Mówić o tym, co boli, co gryzie sumienie, mówić po prostu wszystko.
Ja wiem, że to brzmi trochę sentymentalnie, czasami tak banalnie,
Lecz ja nie wstydzę się mówić o tym, co czuję
Mogę szczerze mówić o miłości, choć tak wielu to krępuje.
Kiedy wracam zmęczony, praca w studiu, nauka, takie tam,
To dziękuje, dziękuję, że nie jestem sam.
Przy niej odpoczywają moje zmęczone mięśnie
I ciepło, uśmiech, za który oddałbym wszystko.
Nie zrozumiesz, o czym mówię,
Może nigdy z nikim nie byłeś tak blisko,
Bo to nie jest romantik i talo disko,
A kiedy jestem sam nie wytrzymuję tego długo
Nie bawi mnie nic i wszystko traci smak, takie mdłe

I szybko zapominam to, co złe... łooo
I szybko zapominam to, co złe.

Jestem tu sam
Aha aha
Pośród czterech białych ścian łuhuu
Mdli mnie, mdli mnie wszystko... a wszystko
Raz, raz
Usypia mnie deszcz, który uderza w okno z całych sił.
Uhuuu z całych sił,
I mdli mnie, mdli mnie wszystko.

Ja mówię: "Co jest"? A że on mówi mało,
Mówi, że nic się nie stało, ja teraz wiem,
Że kiedyś był ktoś, kto odszedł, na kim kiedyś mu zależało.
Teraz źle się czuje z tym i go mdli
Teraz te szybkie znajomości,
Bo kiedyś tam tak bardzo bał się miłości

Więc teraz wiem ile mieliśmy szczęścia,
Że znaleźliśmy się w tym całym tłoku
Mieszkałaś gdzieś zupełnie w innym osiedlu
Tak oddalonym od mojego bloku.
Razem przezwyciężymy trudne chwile,
Bo razem jest lepiej, tak miło
Nie chcę już wspominać tych dni,
W których Ciebie nie było.
Tak wielu krępuje rozmowa o miłości
Jestem przesiąknięty miłością do szpiku kości
Ja żyję miłością to mnie napędza
To taka pozytywna wibracja
Wiem, że po mojej stronie leży racja.
Ja wiem to, Ty wiesz to na pewno,
Bez tego byłbyś martwy, sztywny jak drewno.(...)

swir? : :
sie 10 2003 Agresja
Komentarze: 0

 "Agresja"


Dj600V ta, ta agresja, agresji, ta
Spójrz na to z tej strony e te
Pytasz się skąd ta agresja wszędzie
Nikt tego nie wie
Bo zapadłem się w podziemie
Tu pozostaję tu jest moje miejsce
Tego kurwa chcę bo przed siebie brnę
Dobrze wiem co jest za mną co przede mną
To ostatnia kropla wybrałem drogę ciemną
I zawsze będę coś nie tak, tak to przymknij gębę
Nie prezentuj womes memende
Odbieraj ja przybędę zawsze to swego portu
Zipero kurortu dobrze zabezpieczonego fortu
Tu nikt nie kręci tak jak w obliczu śmierci
Tu klimat niebezpieczny tak jak Chemgrrrru na krawędzi
Uliczna prawda nikt nie ględzi głupoty bredzi
Nikt nie glęęęędzi nie przeciągaj zwrotnicy
Masz jeden tor nie zwalniaj nie zwlekaj
Jak punkt tak to bądź czujny jak czujny predator
To jest twój własny identyfikator
Trzymaj się na dystansie
Nie daj się przewalić nie daj się ogłupić
Pokonując drogę możesz się pogubić wszędzie
Słyszałeś jest jak jest będzie co będzie

Refren:

Agresja, agresja ta
Agresja, agresja ta
Agresja, agresja ta
Agresja, agresja ta

To jest nasz oddany skonstruowany w szybkim tempie cytat
Agresywność punkt jeden
To nie ogród zwany Eden
To ciężki hip-hop za to jointa spalę stale
Za wszystkie śmieszne skandale
Skłonię się w ulicznych chwale
Sprawa godna i waleczna
Rzeczywistość obiektywna choć niedorzeczna
Anty murami proces generacji ludzi oderwanych
Od prawdy gdzie agresja budzi
Nadszedł czas nadszedł ten okres
Niepotrzebne nerwy niepotrzebny stres
Bez ściem rozumiesz ej ty słuchać nie umiesz
Nie odstawiaj scen gdzie się snujesz
To jak MdM przedmieścia strony
To nie sen
Świecące neony jak nad Bunsen
To przedziera i ze sprytem jak wielki Szu
Panowanie nad osobą jak nad umysłem
To jest trudne w okolicznościach stresu
Potwierdzić to mogą ludzie z ulicznego marginesu
Wiecie będę trwał jak najdłużej w fałszywym świecie
Więc nie zgniataj czystej prawdy bo się pogniecie
W całym tym zamęcie macie szansę i ją bierzecie
Wykorzystujecie ja dziękuję za wiele
Trwam do końca ze mną ziomki i przyjaciele
Cały czas na terytorium postępuję bezwzględnie
Czy to noce czy to dnie
Nigdy z rymu nie zrezygnuję
Nawet jak się ustabilizuję
Choć jest trudno wszędzie pod wodę i zarówno
Dobro tło dobro zasypia i budzi się zło
Które panuje nad tą grą
Pod tytułem to będzie następny napis wstępny
Do śmierci z planszą ostateczną
To nikogo już nie zdziwi ona się w tym żywi
Ona w tym po uszy tonie
Poszła kosa i plama krwi na betonie

Powtórzyć refren

Ciężki odlot jak ciężki lot
Do głowy ciężki jak młot
Ej człowieku nie motaj się popraw się
Wzrasta adrenalina że nie basta
Czyszczona ma agresja jak wielki masta
Masz to w zastaw masz to w zastaw masz to w zastaw
Z.I.P.

swir? : :