Archiwum sierpień 2003, strona 2


sie 11 2003 Usłysz Mój Głos
Komentarze: 0
Usłysz Mój Głos

Usłysz mój głos człowieku!
1996 rok i minęło pół wieku
Lecz jesteśmy tu, to nasz wysiłek nam pomógł
To jest Kaliber, już w domu nasza pierwsza pierdolona płyta
Uderza w Twój mózg (bum, bum) jak błyskawica
I już jesteś chory, Twój ojciec chce wyleczyć Cie
On jest popierdolony, nie daj sie, mówie Ci - on nie wie
Ile znaczy ta muzyka dla Ciebie
Bo ta muzyka jest nieuleczalna
Bo ta muzyka to ułamek tarcia!
Między naszym, ziemskim wymiarem, a czymś więcej, a czymś dalej!
Między naszym, ziemskim wymiarem, a czymś więcej, a czymś dalej!
1996 rok, usłysz mój głos (hej!) aa, człowiek! x4
1994 rok, 1995 rok, 1996 rok...

 

swir? : :
sie 11 2003 Pamiętam
Komentarze: 0

Pamiętam

eF-I-eS-Zet
A w mojej głowie przestrzeń mam solidnie wypełnioną
Setki wspomnień, więc podpierać muszę głowę dłonią
Są rzeczy co bolą, co wolą raczej nie wychodzić na wierzch
Tylko topić się na dnie
Więc proszę nie dręczcie mnie
Ja w tym co dobre, leciutkie chcę zanurzyć się i w tym pływać
Brud zostawić za sobą później pozmywać
Choć wiem że tak trudno z twarzą przegrywać
Uczę się wiem że nie zawsze muszę wygrywać
Uczę się, nie wiele wyniosłem ze szkoły
Pociłem się, nie spałem przez pierdoły
Które równie szybko uleciały
Nie rozwijały tego co rozwijać miały
Zgubiłem się gdzieś lecz odnalazłem po roku
Krok po kroku siebie szukałem
Kręciłem łbem na lewo, na prawo
W końcu podniosłem się i wstałem
I stoję i z gęby słowa wypadają prosto na mikrofon
Co pozwala nieść treść jak huragan, jak deszcz nieść moją treść
Gubiłem się, wstałem by później z hukiem spaść na ziemię
Są rzeczy co cieszą i bawią i są takie co dręczą sumienie
Są we mnie sprzeczności których nie potrafię zmienić i nie zmienię
Ulatują gdzieś i pozostaje po nich tylko wspomnienie
Ahaa

Ja pamiętam kapsle, na podwórku raz szczeniaku
Pamiętam grę w siatkówkę na trzepaku
Szkołę, luz, uwagi, skargi
Siniaki, rozwalone wargi
I żale matki, podstawową szkołę
Boisko żwirowe, wszystkie strzelone gole
Świat niewinnych, gdy wszyscy mieli uśmiech na twarzach
Teraz co drugi dziwne interesy trzaska
Stara ulica, jakby już z innego miasta
A stare przyjaźnie to dawno przebrzmiała bajka
Nie ma już tego luzu, teraz inne wieczory
Gdzie zniknęły szklane domy
W moim życiu mikrofony
W ich schody szkoły, w moim życiu muzyka
Wszyscy nagle, obcy do zła chcą się dotykać
Ja pamiętam ich jako chłopcy z dobrych domów
Teraz to dzieci ulicy i hardcorowcy z wyboru
Świat zmienia się, ale to tempo mnie przeraża
Jest ok, ale niepokój gdy trzeba wstawać rano
Z odwagą trzeba patrzeć w przyszłość
Wielu z nich lata na disco
Pieprzyć hip hop, ej walić to
Nie będę się tym przejmował
Choć, zwariował świat który mnie wychował

W mej głowie wspomnienia pozytywne skojarzenia
Do zobaczenia chwilom, które były, teraz ich nie ma
Nie ma takich trwałych, których nigdy czas nie kruszy

Nie pamiętam już, co mi wtedy grało w duszy
Mogę jedynie wspomnieć, przywołać obraz zapomniany
To co było kiedyś dzisiaj już się nie odstanie
W sekundę nie powstanie nic na zawołanie
Czasu oszukanie, każda próba dla mnie klęską
Wspominam i myślę czy stałem się osobą lepszą
Czy przejmują mnie ludzie, którzy za plecami pieprzą
I czy moje słowa ciągle porównywane z kartką pierwszą
Mnie czas zmienia, czy to wpływ środowiska
Czy przez długie teksty odchodzi osoba bliska
I tracę nad sobą kontrolę a ból me serce ściska
Jak każdy kiedyś chcę odnaleźć swoją przystań
Są momenty radosne i takie kiedy chce się płakać
Są takie których z pamięci nie mogę wyłapać
Teraz marzę o tym by mieć je znów przed oczami
Chcę wspominać bo to owoc który dojrzewał latami

Pamiętam momenty jak ze snu chwile, jest ich tyle
Nawet jeśli często sens ich mylę
Wspomnienia bolą, ale chyba nic poza tym
Może te ślady jeszcze kiedyś zaprowadzą mnie tam
Cicho jak woda kapie z kranu
A ja w szybę wzrok swój wlepiam
Wiele czasu ucieka, na co czekam
Ale wiem że nie dam rady
Przecież każdy z nas ma swoje wady
Nowych doświadczeń pełen chęci
Ja stanąłem, ale świat dalej pędził
Nawet nie wiem kiedy skręcił, po co mi to
Rozumiesz, wolę iść drogą ubitą
Być pewnym siebie jak karito
Ten świat legł w gruzach, od nowa
Lecz tym razem będę słuchał

swir? : :
sie 11 2003 Puste pokoje
Komentarze: 0

Puste pokoje

Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny grają x4

Niektórzy ludzie wybierają różne drogi
Szczęście istnienia, w końcu strome schody
W bezbarwnym tłumie ludzi bez twarzy tyle
Jestem tam sam, ale przecież nadal żyję
Tyle czasu opętany strachem
Wolność wyboru jak wiara między Bogiem, a Allachem
Jedyna rzecz, może to coś da mi
Ale wiem, że w tłumie też jesteśmy sami
W łzach na**** czy błyskach fleszy
Jak białe kruki na niebie złote litery kreślisz
Z tymi ludźmi, którzy swój bagaż nieśli
We własnych cieniach tylko przyjaciół mają
Nie jestem sam, kiedy bębny grają
Gdy moje rymy coś do powiedzenia mają
Czasami muszą, choć się tak nie dzieje
Widzisz, po to jest wiara, aby mieć nadzieję
Wszyscy wiedzą, że po nocy zawsze dnieje
Samotny księżyc znika za horyzontem
Jak każdy człowiek stanę przed swoim sądem
Mimo tych wszystkich ludzi, którzy ze mną stali
Byli wielcy, teraz są tacy mali
Tyle, co dali, nikt jeszcze nikomu nie dał
Pewność siebie, liryczna rzeka i opieka
Kiedy znalazłem miejsce
Samotny człowiek walczy ze swym szaleństwem
Rzeczywistością rzuconą na barykady
Po to ma stopy, żeby zostawiać ślady
Po to ma życie, żeby po nim kroczyć
I samotności pewnie patrzeć w oczy

Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny grają x2

To ukojenie w bitach
Spokój w trzeszczących płytach
Puste pokoje, a ktoś z membrany głośnika obok
To pomaga zostawić smutek za sobą
No bo jak nie być z tobą, to rymowane pisać słowo
W tych czterech ścianach zamyka się wszystko
One wiedzą wszystko
Z nimi dzielę się każdą myślą
Nie dam się zwariować w muzyce znajdę ucieczkę
W realistycznej gadce prawda jest mym lekiem
Najważniejszy to sposób mice albo farby
Lub strzały do bramki
Bo dzisiaj środek jest nieważny
Cel się liczy, wieczorem nie gapić się w sufit
Nie być smutnym, gdy o szyby deszcz zagra melodię
Dziś wieczorem ja z książką lub z pilotem w ręku
Może poskładam coś z jakichś dźwięków
Może powstanie kilka kartek tekstu, nie wiem
Lekarstwo znajdę, by poskładać sam siebie
I wygram radząc sobie sam
Żyjąc w pustych pokojach

Sam pośród czterech ścian
Samotnie po stromych schodach ku przeznaczeniu
To przez życie bieg, do obranego kiedyś celu
Za plecami zostają stłumione głosy ludzi wielu
Wiara w siebie nie pozwala, aby być w ich cieniu
Myśl o spełnieniu, o tym wszystkim, co przed nami
Gdy w samotności leczymy najgłębsze rany
Czy dzień będzie szary, gdy zostaniemy dalej sami?
Wielka niewiadoma-nasza przyszłość przed oczami

Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny grają x7
...................

swir? : :
sie 11 2003 Zwyczajne marzenia
Komentarze: 0

Zwyczajne marzenia

Budzę się rano i wyglądam przez okno
Ten sam wiatr wieje i te same drzewa mokną
Obraz zastanę jakby go błysk flesz dotknął
Tory życia, na którym można się potknąć
Ludzie biegają za swoimi potrzebami
Za pracą i za tym wszystkim, co coś znaczy
(Dlatego) nie jeden to na swój sposób tłumaczył
Że pogoda jest przecież (dla kogo?) tylko dla bogaczy
Błędne koło, ja nie widzę w tym przyszłości (a ty?)
Kosztem innych nie będę dążył do doskonałości
Do tego, co w moim życiu jest ważne
Czekam na dzień, w którym poważną grę zacznę
Na razie marzę, w tym się odnajduję
Osiągam cele i plany realizuję (zawsze)
Mam wszystko to, na co chłopak poluje (czyli)
Zero problemów, bieg wydarzeń kontroluję

Czasem widzę rzeczy...

Czasem marzę widząc rzeczy, których nie ma
Że świat się zmienia
że wszystko kiedyś będzie lepsze
Że słowa, które mówię nie rozpłyną się na wietrze
Że co dziś szepczę, jutro wykrzyczę głośno
Patrz jak z dzieciaków dojrzali ludzie rosną
Z kolejną wiosną coraz więcej ich odchodzi
Patrz ile smutków szczęście rodzi
Łez potrzeba
Czasem marzę, że u mnie już tych łez nie ma
To marzenia, ale wiem, że śnię na jawie
Że mam to prawie
Cały świat, jak wszyscy ludzie
Otwieram czy szeroko, wiem, że się znów budzę
Coraz krócej dociera do mnie rzeczywistość
W zwykłe marzenia chcę ułożyć swoją przyszłość
Bo jak świat to błysło, odmierza czas w swoich krokach
Widzisz marzę by widzieć moich ludzi w swoich wrogach
By drogowskazy były zawsze na mych drogach
Nad rzeką osty, po których się poruszam
Marzę, by liryczna została moja dusza

Pośród zwyczajnych chwil, budzić się rano ze spokojem
Zwykłe marzenie moje
Życie w przyjaciół gronie
I na koncertach uczucie przekazywać w mikrofonie
I tylko pociągiem gdzieś w Polskę pędzić szybko
Wiesz z wiekiem starszym mniej do szczęścia mi starczy
Pragnienie by życie codziennie stałe miało kształty
Gdy jest się młodszym, chce się bawić, szaleć
Ja już dojrzałem i chyba za wcześnie zezgredziałem
Znalazłem swój świat w spokojnych rymach
72 bpm jak serce miłość, świat w bębnów rytmach
I chwile chwytam delektując się nimi
Gotowy, by kiedyś zjawił się nowy członek rodziny
Na razie rymy, patrząc w okno, obrazy, dni
Lampka rzuca cień na stal żaluzji
Kolejna kartka o tym jak na świat patrzę
Zwyczajnie zostać tym, kim się jest, na zawsze

swir? : :
sie 11 2003 Każdy ma chwile
Komentarze: 0

Każdy ma chwile

Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku
W pięści ściskasz frustracje
Bezsilne łzy ci płyną z oczy
Są takie momenty, gdy ufa się już tylko Bogu
A wszystko czego chce się, to jakiś na szczęście sposób
Gdy z kolejnych łez atak przychodzi złości
O ścianę niszczysz pięści, miotasz się w bezsilności
Wpada się w problem jak w bagno, w wir nicości
A świat twych zasad prostych już runął
Jak domek z kart
Boże proszę byś problem usunął
Bym lepsze świat zobaczył jutro rano się budząc
Uspokojenie, pomóż znaleźć to, co w sercu drzemie
Co siedzi we mnie, proszę cię o to
Pomóż usunąć mi z duszy kłopot
Panie proszę!
Każdy z nas ma te chwile
Gdy się do ciebie modli Boże
Razem z przyjaciółmi, pomóż
W odwadze przed następnym krokiem pomóż
I daj schronienie jak w rodzinnym domu
I cicho cię proszę chroń przed ścieżką ciemną
Nawet najtwardsi mają chwile, kiedy potrzebują klęknąć
Często mam takie chwile jak w najgorszym horrorze
Myślę Boże, czy jeszcze coś gorszego stać się może
Może ty mi pomożesz, gdy świat mój nagle legnie w gruzach
Powiedz, czy mi się uda znaleźć spokój w życia trudach?
Wiem, to kolejna próba, których dużo było w sumie
Chociaż wiem, co robić, jednej rzeczy nie rozumiem
Czemu w ludzi tłumie jest tyle krzywdy?
Czemu tego tyle?
Przecież życie to miał być przywilej, a tutaj takie chwile:
Znowu czujesz ostrze na gardle
I wyraźna przyszłość widziana w krzywym zwierciadle
Jak statek ma porwane żagle stoi w miejscu
Ja tak samo
Ale wiem ze mogę wygrać partię z góry przegraną
Bo gdy obudzę się rano
Będę miał siłę by walczyć
By ruszyć z miejsca
Na pewno to mi wystarczy
(to mi wystarczy, na pewno to mi wystarczy)

Każdy ma chwile, że by to wszystko jebnął
I patrzy w lustro jak łzy mu ciekną
Ale go nie razi światło
To razi świat, co
Upokarza, uczucia zamraża
Takie sytuacje stwarza
Że masz wszystkiego dosyć
Ile można od życia w serce przyjmować ciosy?
Gdy najlepszy przyjaciel mówi do ciebie-posyp
Pomożesz mu, to zaśmiecisz swoją duszę
Co dzień się uczę
Fałszywki gdzie się nie ruszę
A trwać muszę
W prawach ulicy, co nie są łatwe
Dzisiaj przyjaciel, jutro jego imię dla mnie martwe
A dobry chłopak, wczoraj miał matkę, a dziś jej nie ma
To dla ciebie *****-chłopaku się nie łam
Wiem, że jest ciężko, wiem, że ona jest tylko jedna
I wiem, że każdy ma chwile, że się po cichy żegna
Ale trzeba je przetrwać
Na środku scena, a nawet w rogu
Czekając na lepsze chwile, powierzając się Bogu
Boże uchowaj mnie, o tak niewiele cię dzisiaj proszę
I uwolnij od bagażu, który na plecach noszę
Z życia dużo już wyniosłem, więc przestań mnie doświadczać
Nie chcę tak do końca walki z problemami staczać
Grzechów było wiele, dobrze wiem, nie jestem święty
Jak każdy napotykam na życiowe zakręty
Miewam czasem chwile, gdy czuję się za bardzo pewny
I takie w których mój rozdział wydaje się zamknięty
Egzystencja bez puenty, może mi się to należy?
Za to, że zbłądziłem i przestałem kiedyś w ciebie wierzyć
Teraz kilka pacierzy, mam nadzieję, że wysłuchasz
Liczę na to, bo właśnie strach do mych drzwi puka
To normalna skrucha, gdy ma się chwile słabości
Pamiętasz jak dążyłem kiedyś do doskonałości?
Pewny swojej mądrości, nie widzący swoich wad
Teraz na usługach tego, który stworzył świat

Każdy ma takie chwile, że w duszy deszcz pada
Jedyne co, chciałoby się teraz płakać
Nowy sens nadać, spokój oddechem
Przyspieszone serca bicie, życie na krechę
Tyle chwil w których myślałem, że to koniec
Smutna twarz w dłoniach dziś ukryta
Te same myśli, ale inny sens wynika
Kolejny dzień, ten sam wpis do pamiętnika
Przeszłość miga jak migawka flesza
Chce czuć smak życia na swoich ustach
Kolejna kartka, ale ona jest już pusta
Te same dni, tak ja rekurencje w lustrach
Te same sny, chociaż każdy z nich jest inny
Znów spływają tak jak strugi deszczu z rynny
Chcę dopiąć swego, choć obyczaj już dawno prysnął
Nie wiem jak ty, ale ja tu gram o wszystko
Może to wkurzać, kiedy patrzą ci na ręce
Niech sobie patrzą, dla nich lepiej już nie będzie
Każdy ma chwile, że się po cichu modli
I prosi Boga o to, aby się nie upodlić
Nie ma ideałów na tym świecie
Nikt nie żyje po raz drugi
Każdy stara się iść prosto, ale czasem drogę gubi
Szukając wsparcia, błądzi po życiowych stokach
Przemyślenia chłopaczyny, który dorósł w blokach
Chyba każdy ma chwile, że czasami wątpi
I zastanawia się, czy zawsze dobrze postąpił
Boże daj mi siłę, powiedz mi co mam robić
Jak baczyć z tymi, co w najgorszych chwilach chcą mnie dobić
Z tymi, co chcą szkodzić, z nimi nie pisane jest się godzić
Bo to szlam tego świata, tu chodzi właśnie o to
By być wokół tych, co są cenniejsi niż złoto
Boże zastanawiam się ile mój czas będzie płynął
A gdybym zginął, to opiekuj się moją rodziną
Człowiek stwarza pozory, boi się, że życie przegra
Bo każdy ma chwile, że się po cichu żegna

swir? : :