Archiwum sierpień 2003


sie 29 2003 Najbliższa mojemu sercu :) Agresja! :)
Komentarze: 0
"Agresja"


Dj600V ta, ta agresja, agresji, ta
Spójrz na to z tej strony e te
Pytasz się skąd ta agresja wszędzie
Nikt tego nie wie
Bo zapadłem się w podziemie
Tu pozostaję tu jest moje miejsce
Tego kurwa chcę bo przed siebie brnę
Dobrze wiem co jest za mną co przede mną
To ostatnia kropla wybrałem drogę ciemną
I zawsze będę coś nie tak, tak to przymknij gębę
Nie prezentuj womes memende
Odbieraj ja przybędę zawsze to swego portu
Zipero kurortu dobrze zabezpieczonego fortu
Tu nikt nie kręci tak jak w obliczu śmierci
Tu klimat niebezpieczny tak jak Chemgrrrru na krawędzi
Uliczna prawda nikt nie ględzi głupoty bredzi
Nikt nie glęęęędzi nie przeciągaj zwrotnicy
Masz jeden tor nie zwalniaj nie zwlekaj
Jak punkt tak to bądź czujny jak czujny predator
To jest twój własny identyfikator
Trzymaj się na dystansie
Nie daj się przewalić nie daj się ogłupić
Pokonując drogę możesz się pogubić wszędzie
Słyszałeś jest jak jest będzie co będzie

Refren:

Agresja, agresja ta
Agresja, agresja ta
Agresja, agresja ta
Agresja, agresja ta

To jest nasz oddany skonstruowany w szybkim tempie cytat
Agresywność punkt jeden
To nie ogród zwany Eden
To ciężki hip-hop za to jointa spalę stale
Za wszystkie śmieszne skandale
Skłonię się w ulicznych chwale
Sprawa godna i waleczna
Rzeczywistość obiektywna choć niedorzeczna
Anty murami proces generacji ludzi oderwanych
Od prawdy gdzie agresja budzi
Nadszedł czas nadszedł ten okres
Niepotrzebne nerwy niepotrzebny stres
Bez ściem rozumiesz ej ty słuchać nie umiesz
Nie odstawiaj scen gdzie się snujesz
To jak MdM przedmieścia strony
To nie sen
Świecące neony jak nad Bunsen
To przedziera i ze sprytem jak wielki Szu
Panowanie nad osobą jak nad umysłem
To jest trudne w okolicznościach stresu
Potwierdzić to mogą ludzie z ulicznego marginesu
Wiecie będę trwał jak najdłużej w fałszywym świecie
Więc nie zgniataj czystej prawdy bo się pogniecie
W całym tym zamęcie macie szansę i ją bierzecie
Wykorzystujecie ja dziękuję za wiele
Trwam do końca ze mną ziomki i przyjaciele
Cały czas na terytorium postępuję bezwzględnie
Czy to noce czy to dnie
Nigdy z rymu nie zrezygnuję
Nawet jak się ustabilizuję
Choć jest trudno wszędzie pod wodę i zarówno
Dobro tło dobro zasypia i budzi się zło
Które panuje nad tą grą
Pod tytułem to będzie następny napis wstępny
Do śmierci z planszą ostateczną
To nikogo już nie zdziwi ona się w tym żywi
Ona w tym po uszy tonie
Poszła kosa i plama krwi na betonie

Powtórzyć refren

Ciężki odlot jak ciężki lot
Do głowy ciężki jak młot
Ej człowieku nie motaj się popraw się
Wzrasta adrenalina że nie basta
Czyszczona ma agresja jak wielki masta
Masz to w zastaw masz to w zastaw masz to w zastaw
Z.I.P.

 

swir? : :
sie 11 2003 Re-fleksje
Komentarze: 4

Re-fleksje

[Pezet]
Ej słuchaj

Jakiś czas temu światło zgasło, znów nie mogę zasnąć
Potrzebny mi jest relaks jak Margaret Astor laskom teraz
Miasto ściera wartość własną, dziś wybieram fiasko
Gdzieś za oknem słychać dziś już ostatni klakson
Ciężko oprzeć się romansom, gdzieś zniknęła moja nimfa
Igra ze mną ikra, szansą jest alkohol w litrach
Zasłoń okno i niech bit gra
Niby nic gdyby szczyt emocji wyblakł
Zanim wstanie siwy świt i ze mną wygra
Do błędu się nie przyznasz, nie mam na co liczyć
Zabije mnie arytmia, przy mnie porwie rytm ulicy dzisiaj
Myślę o tych, których przy mnie nie ma
Przydał by się jakiś melanż
Nie ma rad na temat wad naszego pokolenia
Rap nas porwał, świata obraz w moich oczach to zwierzęcy folwark
I nie mogę spać po nocach, świat na pokaz, kwit w walizkach
Każdy z nas jak Larry Flint to mały skandalista
Psychika czysta jak kryształ, uczucia bez obelg
Czy to już ludzie z przeszłości spacerują po mej głowie

Ref.: Po co ludzie są przy nas
Wyżej jesteś to więcej trzymasz
Masz przewagę to pociąga ich siła
A odpycha ich upadek, musisz patrzeć im w oczy
Bo inaczej spadniesz, nie będziesz mógł spać w nocy x2

[Pezet]
Ej słuchaj

Topi się asfalt, mam już dosyć miasta
Oglądam zdjęcia gdzieś poupychane w szafkach
I szukam szczęścia w roztrzaskanych pięściach
Falstart, może bym miał świat gdybym zechciał
Gdybym życie brać w zastaw przestał
Dziś topie się w refleksjach, piszę jak Puszkin
Kolejna lekcja różnic, raperzy nie są równi
Wiem dzisiaj jak przeżyć, wiem lecz to żadna sztuka
Coś nie fer, to przez was już nie umiem ufać
Ej słuchaj pierdole już twój pieprzony cynizm
Po co ludzie są przy nas i po co my jesteśmy przy nich
Kto z kim trzyma i kogo możesz mieć przy sobie
Proste finał, jakie to uczucie gdy zawodzi człowiek

Ref.

Ej słuchaj!

Ref.

Ej słuchaj
Każdy z nas jak Larry Flint to mały skandalista
Do błędu się nie przyznasz, nie mam na co liczyć
Jakie to uczucie gdy zawodzi człowiek

Ej słuchaj
Jakie to uczucie gdy zawodzi człowiek

swir? : :
sie 11 2003 To czego nie chcą...
Komentarze: 0

To czego nie chcą...

Jędker realista, Zetipe, Morwua - mówię o tym
Kurwa, co się tyczy każdego skurwysyna, ignoranci
Wasze życie to kpina, jak można cudze patenty
Zżynać, pozostanie ruina, jak burzą, nie wiedząc
By ciężkiej pracy nie niszczyć, nie odbudują
Jak Warszawy '45 zgliszczy, marzeń nikt z nich
Nie ziści, przypomnienie, jeśli postępują tak
Pójdą w zapomnienie, ja to wiem pójdą w zapomnienie

To dla tego co zachowuje się jak pionek, bo ma oczy
Zamydlone, uszy wodą przepełnione, tak jak stado owiec
Ubezwłasnowolnione, nastawione tylko na konsumpcję
A nie na emocje, bo oglądają i słuchają tylko tego co ma
Dobrą promocję, taką opcję to ja szczerze pierdolę
Bo po to Bóg dał mi rozum mój i własną wolę, dlatego
Nigdy nie pozwolę, żeby ktoś miał nade mną kontrolę
I wpływ jak na tych, co popadli w masową hipnozę
I przybrali taką pozę, że pożal się Boże, a prowadzanym
Być jak na smyczy to najgorsze z upokorzeń
Ja nie będę ci mówił kogo masz słuchać, a kogo nie możesz
Bo nie jestem pasterzem dla tych owiec

Dla tych opętanych władzy żądzą, głusi i ślepi
Kiedyś pobłądzą, oddając życie pieniądzom, mimochodem
Czujne spojrzenia tych, co przymierają głodem, nie jeżdżą
Dobrym samochodem, bo to Polska, nie elegancja Francja
Co wkurwia w innych, to ignorancja, dobra rada
Błędna ocena, złe kryterium, obserwuj, uknute misterium
Ignorantów, a Jędker nigdy z nimi, w końcu nowe milenium
Czas kiedy ostatni będą pierwszymi, mówię czego jestem pewien
Zetipe, popieram ten plan, elo Morwua, coś od siebie dodam
Ile będę mógł i miał, a czy bóg będzie chciał...

Ref.: To co chcesz widzieć, słyszeć, nie jest dla nas
W zamian coś innego, prawdziwego, nic ci do tego
I tak nie zrozumiesz, słuchać patrzeć nie umiesz
Komplikujesz, swoje życie rujnujesz, bo ignorujesz
Nie chcesz na oczy przejrzeć, odpadniesz
Zanim zdążysz się obejrzeć, jeśli twoja szczerość
To złudzenie, odpadniesz, pójdziesz w zapomnienie
Ja ci mówię pójdziesz w zapomnienie

Wpatrzony w ekran, zaślepiony widz, ogląda swój pic
Na wodę, fotomontaż, który znaczy mniej niż nic
W odpowiedzi raportaż swoją treść przedstawia
Z jednej strony z czymś się zgadza, z drugiej przeciwstawia
Słowa kierowane do was są i będą zawsze reprymendą
Zwróć uwagę, kto naprawdę ma przewagę, do czego warto
Przywiązywać wagę, co zasługuje na uznanie, osobiście
Dla mnie, nieprzerwanie, od lat stwierdzanie faktów, a nie
Ich przekręcanie kosztem wysokich, na ich jedno zawołanie
Chcesz to z nimi pertraktuj dalej, zawieraj umowy, w tym
Wypadku zakłamanie i twoim udziałem się stanie
Poprzez słuchanie głosu publicznej opinii, sami są sobie
Winni, że są naiwni, wobec nas pozostają bezsilni, bo ktoś im
Mówi co powinni, czego nie, a przecież prawdziwe powołanie
To posiadać własne zdanie, Morwua, Zetipe nie poprzestanie
W sposób jawny mówić prawdy, za żadne skarby
To niepodważalny argument to tylko fragment, rozumiesz
Czy rozumiesz, że...

To co widzisz to jedno, to co słyszysz to drugie, jak życie długie
Różne famy będą krążyć, wytwory typów podatnych
Autosugestii, to fakt, który nie podlega kwestii, ja nie ulegam
Presji, chociaż wygłodniałe sępy wciąż wyszukują kontrowersji
Dla zwiększenia pensji, nie szukaj w tym pretensji, tak jak
Ideologii, to o tych, którym obce są zjawiska społecznej patologii
Pierdolone manekiny w objęciach demagogii, traktujących
Talent jak pieniądza ekwiwalent, zbędne tłumaczenia, że nikt
Nie jest doskonały, zmienne charaktery, chorągiewki już dać
O sobie znały, wytrzeszczone gały i zdziwiony?
A my dalej konsekwentnie, balon będzie się powiększał dopóki
Nie pęknie i wiedz, że...

Ref.

swir? : :
sie 11 2003 Alterego
Komentarze: 0

Alterego

Posłuchaj Łysy ten świat jest tak ułożony
Że każdy z nas ma dwie strony, które tworzą
Jedną osobę Wiem Łyskacz, sam się o tym
Wypowiedzieć mogę, każdy idzie swoją ścieżką
Tak ale obie schodzą się w tą samą drogę
Jedną ścieżką idę ja, a drugą idziesz ty
Ale który z nas jest dobry, a który zły
Powiedz mi To nie w tym sedno tkwi
Nie ma tu podziału, musimy żyć w symbiozie
Bo kiedy jeden jest na wozie, drugi pod nim
Być nie może Bo jedną całość z tobą tworzę
I nie daj Boże, żeby pękła ta więź, która
Nas razem wiąże I nie daj Boże
Żeby pękła ta więź, która nas razem wiąże

Ref.: Alter Ego, dotyczy każdego
Nie pytaj dlaczego, wierz w siebie samego

Nie mam wątpliwości cienia, że dwa
Wcielenia to jeszcze nie schizofrenia
Ani jaźni rozdwojenie, tylko w różnych
Sytuacjach nastawienie czasem zmieniam
I sądzę mniemam, że wyboru nie mam
Pomiędzy tymi stronami dwiema wtedy
Działać zaczyna instynkt i adrenalina
I to one decydują o wszystkich moich czynach
Czasem chwalę takie chwile, a czasem
Je przeklinam, Ale to niczyja wina
Trzeba brać co przeznaczone, bo choć
Oddzielne są decyzje, to za drugą stronę
I tak odpowiedzialność biorę, przed faktem
Dokonanym stoję, wspólnie dzielimy
Radości i wszystkie niepokoje, bo to co jego
Jest i moje, to co jego jest i moje

Ref.

Posłuchaj Łysy ten świat jest tak poskładany
Że czasem własne ego rujnuje moje plany
Wiem Łyskacz to jak odruch, bezwarunkowy
Niekontrolowany
Nigdy nie przewidzisz nieprzewidzianej zmiany
Nie bywam przez to załamany, bo przecież
Każde rany, są do wyleczenia, I prawie
Wszystkie błędy także są do naprawienia
A jeśli sam nie będę w stanie, to moje alter ego
Opatrzy moją ranę Bo każda z tych dwóch stron
Jest jednego losu panem, na zawsze z sobą związane
Osobowości jedna i druga część
I nie daj Boże, żeby pękła ta więź, która
Nas razem wiąże, I nie daj Boże
Żeby pękła ta więź, która nas razem wiążę

swir? : :
sie 11 2003 QVS
Komentarze: 0

QVS

Na przestrzeni lat zmieniał się świat nie do poznania
Te proces jest nie do zatrzymania, dwa tysiąclecia (dzieciak)
To czas podsumowania, tego który zleciał
Dla nas kontynuacja to dekada trzecia, czy rozumiesz
Powagę sytuacji, w kraju demokracji i poza nim
Na podstawie własnych obserwacji, informacji
Docierających, mówiących o rzeczach coraz to bardziej
Niepokojących, będących ostrzeżeniem przed
Globalnym zagrożeniem, wkurwienie stanem
Emocjonalnym, naturalnym, na porządku dziennym
Przywykłem do zachowań od których nigdy nie
Odwykłem, to coś czego nie byłem w stanie uniknąć
Jak regularnych podwyżek cen, dobrze wiem
To nie sen, tylko rzeczywistość, nie wnikam teraz
W przyszłość, koncentruje się na tym do czego doszło
Jak daleko zaszły sprawy, te zwykłe, ludzie
Nie dają sobie z nimi rady, to przykre, ale prawdziwe
Zaraźliwe jak pieprzony AIDS - wirus XX wieku
Więc bądź przezorny, na tego typu kurestwa
Przecież nikt nie jest odporny, los jest zdolny
Do wszystkiego, łatwo zgubić się nie biorąc pod
Uwagę tego, do czego to doszło, do czego

Ślipie to widzi, bliźniego krzywdzi bliźni
Gatunek ludzki, najwyraźniej pozbawiony jaźni
Tylko czeka na swą kolej, jak zwierz w rzeźni
Na tle żywiołowej klęski, diabelskie hordy
Układy, pakty zdrady, bestialskie mordy
Małoletni sprawcy i brak winowajcy, nie szukam
Sensacji, w świecie złem fascynacji, mimo wszelkich
Machinacji, bez destabilizacji, być sobą to podstawa
Nie błaha sprawa, jak z czyściocha sztacha
Dobra rekompensata, samo życie, nic się nie dzieje
Bez powodu, na piekła i nieba progu, na ogół
Masz do wyboru, on lub off, cofasz się nie idąc
Do przodu, bez mimo chodu, los mego domu
Bliski memu sercu, zważywszy do czego doszło
Rezerwat nonsensu, czy kolejne stadium
Rozwoju uniwersum, jak by na to nie patrzeć
Śladów przeszłości nie sposób jest zatrzeć

Ref.: Do czego to doszło, nie ma lekko
Coraz ciężej, z trudem przyszło
Łatwo poszło, Ejże, wszędzie zło i dobro
A gdzie niegdzie w nieszczęściu szczęście
Wiesz, że o nie najciężej, Qvs

W prawdzie znajdzie ten kto szuka, nie na giełdzie
Czy u buka, szczęście non finanse, choć rzekome
Szanse są znikome, a podejście z dnia na dzień
Coraz bardziej strome, trzymaj się ziomek
Jestem Zip narratorem, póki ducha nie wyzionę
Prawda mym nawigatorem, bywa unieść się honorem
Cóż, proponuję rozejm, chcesz to bierz, nie to nie
Aczkolwiek pielęgnuj szczęście, bo o nie najciężej
Wiesz, że to nie koniec, do celu dążę jak w maratonie
Goniec, jestem jaki jestem, od zła czasem nieuchronnie
Stronię, przyznać się do błędu - sukces w połowie
Reszta w twoich rękach, ostrożnie, nie wszystkie
Okazje są dogodne, cierpliwość ci za nadobne odpłaci
Przeważnie by zyskać, wpierw trzeba stracić
W imię miłości stłamsić nienawiść, szansy nie zaprzepaścić
Pragnienie ugasić, pasi, w tym temacie mam jeszcze coś
Do powiedzenia, życzę powodzenia wszystkim tym, którzy
Twierdzą, że szczęście sprzyja głupcom, może w końcu
Się ocucą, nim w proch się obrócą, wszak nigdy nie wiadomo
Na co się zanosi

Ciężko się pogodzić z tym do czego na co dzień dochodzi
To przechodzi ludzkie pojęcie, ilekroć przegięcie
Typu ekscesy, nie potrzebne stresy, napięcie rośnie
To sprawy, o których mówi się najgłośniej
Liczne afery polityczne, ich następstwa, zimne wojny
Sceny drastyczne, okrucieństwa, przerażenie
W oczach tych, doprowadzonych już do szaleństwa
Ci nie mieli tyle szczęścia, co pozostali, którzy
W życiu nie zaznali biedy, nie było kiedy, od zawsze
Pobyt tam gdzie dobrobyt, wszystkiego pod dostatkiem
Sam nie raz widziałem to całkiem przypadkiem
I jakoś nie zazdroszczę, to co bezcenne, jest dla mnie
Najdroższe, proste, w trosce o jutro dziś się zatroszczę
Nie spocznę, póki nie spłoną giboszcze, najczęściej
02 - 776, setki do klatek wejść, tam gdzie z ziomkami
Przyszło żywot wieść, temu miejscu z pewnością
Oddaję cześć, ono jest mą mekką

Ref.

swir? : :